Słyszeliście kiedyś o metaforach? Ba, widzimy ich pełno ale zrobione w tak banalny sposób i zobrazowane w jeden wspólny cel jakim jest wmówienie nam co obiera tę metaforę... bez pozostawienia nam jakichkolwiek sposobów wyborów wolnego przeanalizowania ich na swój sposób, a o to przecież w tym wszystkim chodzi, czyż nie?
Chciałbym zacząć od tego, że każdy ich używa, nie znam osoby która nigdy by nie powiedziała czegoś co wprawiłoby mnie w odrobinę namysłu i wywnioskowanie... o co tak na prawdę jej chodziło, też tak macie? :D Fakt, czasem nie są to zbyt mądre sformułowania a wręcz idiotyczne ale wtedy mamy wymówkę że zrozumieliśmy coś na swój sposób i jedna wielka kropka!
Psia kość! Głupku! Słońce, kochanie, debilu... to też metafory, ale nie zawsze, czemu? Choćby nawet z tego powodu że do niektórych pasują? Nie, to dlatego że niektórzy nie mają ani wyrobionych zdolności jakimi są poprawne myślenie, albo są po prostu pod czegoś wpływem (pisałem o tym coś w poprzedniej notce)... no ale zaraz, zaraz bo próbuję wmówić coś co nie jest prawdą, gdyż ktoś kto jest pod jakimś wpływem mniejszym czy większym często obrabia każde słowo, a nawet "aha" w metaforę wielu, wielu rozwiązań!
I na koniec, jeśli chodzi o TO coś, to bez TEGO nie byłoby zabawy rozmową, ciekawego dialogu, lub po prostu tekstu piosenki o ba! Pomyślmy sobie że tekst piosenki nie obrany jest w żadną metaforę... nie smakuje to ani trochę, jest sztuczne, na siłę no i... bezużyteczne. Ponieważ... jak ptak wlatuję w drzewa waszych głów zasiedlając słowa które płyną z ust... :)
Tym akcentem kończymy dzisiejsze rozwiązanie sprawy "metafor", które uważam na odfajkowane na mojej liście i czekajcie na następny wpis. A tak w ogóle, czy Wy obieracie dużo słów i skojarzeń z metaforami? Czy kiedyś powiedzieliście to o tym nie wiedząc z czystego przyzwyczajenia? :D
Do następnego, cześć!
Ten blog to niewykryta świadomość bytu. Tutaj znajdziesz odpowiedź i kolejne kroki być może Twojego życia a także prawdziwe moje ja - czyli sposób postrzegania świata.
czwartek, 29 września 2016
środa, 28 września 2016
ŚWIADOMOŚĆ CZY ZŁUDZENIE?
Nie wiem ile i jak długo można żyć w jednej świadomości, która mimo to zmienia nas z każdym dniem i obiera innej formy jaką powinna być. Świadomość do życia, do kochania, do zamartwiania lub po prostu świadomość tego że myślimy!
Nie znam osoby, która nie chciałaby porozwodzić się nad jakimś ciekawym tematem, który być może okazałby się na tyle trafnym, że moglibyśmy na ten temat przegadać cały dzień. Lecz do czego zdążam pisząc jakieś brednie? Nie... to nie są brednie, ponieważ ja tylko chcę Was wprowadzić w prostą mentalność i zrozumieć że bycie świadomym to nie mądre słowa, wysokie czyny, honorowe posłuszeństwa. Bo co zyskamy i ile pamiętać będziemy gdy pod wpływem alkoholu pocałujemy się z osobą na której nam zależy, lub jak bardzo zaboli nas serce gdy pod takim samym wpływem zranimy drugą osobę nie będąc o tym do końca świadomym czego możemy żałować do końca życia.
Ludzie którzy tracą świadomość... brzmi dziwnie co? Ale to przecież na pewno ponad połowa ludzi na świecie, którzy pod wpływem alkoholu, perswazji, narkotyków, choroby - nie mają zielonego pojęcia co się dzieje. Więc teraz spróbujmy się postawić w ich sytuacji, sytuacji tych chorych - bo ludzi którzy z własnej woli wprowadzili się w stan nieświadomości i lekkich skojarzeń niech odstąpią na bok i nie zajmują nam niepotrzebnego czasu. Ludzie jak wiemy wolną wolę mają, którą wykorzystują gdzie chcą i jak chcą, ale niektórzy mimo tego że normalnie nie chcieliby o takiej rzeczy nawet słyszeć robią to a później - gdy jakimś dziwnym cudem się o tym dowiedzą... próbują odnaleźć się w tym wszystkim i wtedy już świadomi nie chcą o tym słyszeć, jest im po prostu przykro... i nic więcej nie mogą zrobić, oczywiście prócz wybaczenia sobie i innym :)
Teraz Ty, kto tam siedzi po drugiej stronie i czyta odpowiedz sobie sam, czy na prawdę nie ma nic lepszego do roboty niż zabawianie się życiem w "białym świcie", który po tym wszystkim stanie się czarny jak smoła? Jeśli nie zrozumiałeś metafory nadam Ci odpowiedni kierunek - to narkotyki i nadużycie wszelakich niebezpieczeństw dla umysłu, to one nie pozwalają nam trzeźwo myśleć, kochać, być...
I tym słowem żegnam się z Wami do następnego... mam nadzieję że szybko bo to chyba już ten czas - czas po kilkunasto miesięcznej przerwie od pisania... tak bardzo mi tego brakowało :)
Nie znam osoby, która nie chciałaby porozwodzić się nad jakimś ciekawym tematem, który być może okazałby się na tyle trafnym, że moglibyśmy na ten temat przegadać cały dzień. Lecz do czego zdążam pisząc jakieś brednie? Nie... to nie są brednie, ponieważ ja tylko chcę Was wprowadzić w prostą mentalność i zrozumieć że bycie świadomym to nie mądre słowa, wysokie czyny, honorowe posłuszeństwa. Bo co zyskamy i ile pamiętać będziemy gdy pod wpływem alkoholu pocałujemy się z osobą na której nam zależy, lub jak bardzo zaboli nas serce gdy pod takim samym wpływem zranimy drugą osobę nie będąc o tym do końca świadomym czego możemy żałować do końca życia.
Ludzie którzy tracą świadomość... brzmi dziwnie co? Ale to przecież na pewno ponad połowa ludzi na świecie, którzy pod wpływem alkoholu, perswazji, narkotyków, choroby - nie mają zielonego pojęcia co się dzieje. Więc teraz spróbujmy się postawić w ich sytuacji, sytuacji tych chorych - bo ludzi którzy z własnej woli wprowadzili się w stan nieświadomości i lekkich skojarzeń niech odstąpią na bok i nie zajmują nam niepotrzebnego czasu. Ludzie jak wiemy wolną wolę mają, którą wykorzystują gdzie chcą i jak chcą, ale niektórzy mimo tego że normalnie nie chcieliby o takiej rzeczy nawet słyszeć robią to a później - gdy jakimś dziwnym cudem się o tym dowiedzą... próbują odnaleźć się w tym wszystkim i wtedy już świadomi nie chcą o tym słyszeć, jest im po prostu przykro... i nic więcej nie mogą zrobić, oczywiście prócz wybaczenia sobie i innym :)
Teraz Ty, kto tam siedzi po drugiej stronie i czyta odpowiedz sobie sam, czy na prawdę nie ma nic lepszego do roboty niż zabawianie się życiem w "białym świcie", który po tym wszystkim stanie się czarny jak smoła? Jeśli nie zrozumiałeś metafory nadam Ci odpowiedni kierunek - to narkotyki i nadużycie wszelakich niebezpieczeństw dla umysłu, to one nie pozwalają nam trzeźwo myśleć, kochać, być...
I tym słowem żegnam się z Wami do następnego... mam nadzieję że szybko bo to chyba już ten czas - czas po kilkunasto miesięcznej przerwie od pisania... tak bardzo mi tego brakowało :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)