Nie wiem ile i jak długo można żyć w jednej świadomości, która mimo to zmienia nas z każdym dniem i obiera innej formy jaką powinna być. Świadomość do życia, do kochania, do zamartwiania lub po prostu świadomość tego że myślimy!
Nie znam osoby, która nie chciałaby porozwodzić się nad jakimś ciekawym tematem, który być może okazałby się na tyle trafnym, że moglibyśmy na ten temat przegadać cały dzień. Lecz do czego zdążam pisząc jakieś brednie? Nie... to nie są brednie, ponieważ ja tylko chcę Was wprowadzić w prostą mentalność i zrozumieć że bycie świadomym to nie mądre słowa, wysokie czyny, honorowe posłuszeństwa. Bo co zyskamy i ile pamiętać będziemy gdy pod wpływem alkoholu pocałujemy się z osobą na której nam zależy, lub jak bardzo zaboli nas serce gdy pod takim samym wpływem zranimy drugą osobę nie będąc o tym do końca świadomym czego możemy żałować do końca życia.
Ludzie którzy tracą świadomość... brzmi dziwnie co? Ale to przecież na pewno ponad połowa ludzi na świecie, którzy pod wpływem alkoholu, perswazji, narkotyków, choroby - nie mają zielonego pojęcia co się dzieje. Więc teraz spróbujmy się postawić w ich sytuacji, sytuacji tych chorych - bo ludzi którzy z własnej woli wprowadzili się w stan nieświadomości i lekkich skojarzeń niech odstąpią na bok i nie zajmują nam niepotrzebnego czasu. Ludzie jak wiemy wolną wolę mają, którą wykorzystują gdzie chcą i jak chcą, ale niektórzy mimo tego że normalnie nie chcieliby o takiej rzeczy nawet słyszeć robią to a później - gdy jakimś dziwnym cudem się o tym dowiedzą... próbują odnaleźć się w tym wszystkim i wtedy już świadomi nie chcą o tym słyszeć, jest im po prostu przykro... i nic więcej nie mogą zrobić, oczywiście prócz wybaczenia sobie i innym :)
Teraz Ty, kto tam siedzi po drugiej stronie i czyta odpowiedz sobie sam, czy na prawdę nie ma nic lepszego do roboty niż zabawianie się życiem w "białym świcie", który po tym wszystkim stanie się czarny jak smoła? Jeśli nie zrozumiałeś metafory nadam Ci odpowiedni kierunek - to narkotyki i nadużycie wszelakich niebezpieczeństw dla umysłu, to one nie pozwalają nam trzeźwo myśleć, kochać, być...
I tym słowem żegnam się z Wami do następnego... mam nadzieję że szybko bo to chyba już ten czas - czas po kilkunasto miesięcznej przerwie od pisania... tak bardzo mi tego brakowało :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz